Nocny widok na Górę Zamkową w Budapeszcie
Nocny widok na Górę Zamkową w Budapeszcie
Artur Rojek Artur Rojek
929
BLOG

Ten irytujący Budapeszt

Artur Rojek Artur Rojek Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Do zastanowienia się nad fenomenem Budapesztu zainspirował mnie pewien wyszukany esteta z Czerskiej, który chcąc dokopać Bratankom nie mógł wyjść z zadziwienia - jak paskudne to miasto, którym Węgrzy szczycą się wszem i wobec. No cóż, rzeczywiście w stolicy Węgrów tłumy odwiedzających z całego świata robią wrażenie, choć jego rajcy nie uciekają się do tak wyszukanych form kuszenia turystów jak serwowanie wszędzie taniego alkoholu i lokowanie salonów uciech cielesnych w najbardziej eksponowanych częściach miasta. Jak widać, na tle innych małych metropolii Europy centralnej, Budapeszt jest miastem dostatecznie atrakcyjnym i bez takich zachęt. Co takiego może o tym decydować?

Budapeszt z liczbą ludności porównywalną do liczby mieszkańców Warszawy, Wiednia czy Bukaresztu, jest przykładem raczej małej aglomeracji. Mimo to, jest miastem na swój sposób niezwykłym, a swoją niezwykłość zawdzięcza trzem lub dwóm, zależnie jak je definiować, okolicznościom. Są to, po pierwsze: korzystne położenie i dobre wkomponowanie tkanki miejskiej w krajobraz. Po drugie: właściwej skali budowle monumentalne przy jednoczesnym podporządkowaniu im pozostałej zabudowy Po trzecie: szereg ciągów i centów komunikacyjnych, które pełnią rolę miejskich salonów tętniących życiem przez większą części dnia i nocy. Inaczej rzecz ujmując w Budapeszcie zachwycają: położenie i właściwie z nim korespondująca XIX-wieczna aglomeracja, której Węgrzy nie pozwolili sobie zniszczyć.

Fenomen XIX wiecznej urbanistyki

Gdyby nie kataklizm II wojny światowej i półwiecze komunizmu, wszystkie duże miasta w naszej części Europy byłby do siebie podobne. Szczególnie te, którym kształt nadano w drugiej połowie XIX wieku, a więc w okresie najdynamiczniejszego rozwoju miast na Starym Kontynencie.

Wzorzec nowożytnej metropolii ukształtowały nie tyle koncepcje, co dokonane przekształcenia planistyczne w Paryżu oraz w Wiedniu, które następnie adaptowano do lokalnych uwarunkowań. Przy czym o ile Wiedeń pokazywał jak można zespolić starą i ciasną zabudowę o średniowiecznej genezie z miastem nowożytnym, o tyle Paryż dawał każdemu planiście zestaw gotowych narzędzi do niczym nieskrępowanego krojenia, rozbudowywania, a w konsekwencji porządkowania chaotycznej w swej genezie mieszanki zróżnicowanych jednostek osadniczych, na gruzach których powstawały wielkie miasta środkowo-europejskie między połową XIX wieku a jego symbolicznym końcem w momencie wybuchu I wojny światowej.

Baron Georges Haussmann wyburzając ogromne połacie starego Paryża chciał stworzyć miasto monumentalne, przyjazne mieszkańcom i bezpieczne dla rezydującego w nim władcy. W tym celu posłużył się szerokimi arteriami przecinającymi miasto na wskroś we wszystkich kierunkach, ujednoliconą zabudową kamienic mających zapewnić mieszkańcom niespotykany wcześniej komfort codziennej egzystencji, wreszcie u zbiegu, w ciągu, lub na osi tych arterii tworzył okazałe place stanowiące przedpole jeszcze okazalszych budowli monumentalnych. Ten miejski program funkcjonalny uzupełniały ponadto parki, ogrody i skwery, podnoszące komfort życia w mieście i dodające miastu splendoru. I choć w rysunku planu nadal więcej było tu chaosu niż porządku, to przemieszczając się w architektonicznej przestrzeni odczuwamy przede wszystkim jej celowość i ład.

Budapesztańskie genius loci

Walory lokalizacji Budapesztu docenili już Rzymianie sadowiąc tu legion i ustanawiając Aquincum, na terenie dzisiejszej Obudy, stolicą Dolnej Panonii. Od natury Budapeszt otrzymał Budzińskie Wzgórza, Górę Zamkową, Górę Gellerta wreszcie Dunaj. Z kolei położony po wschodniej stronie Dunaju Peszt, choć pozbawiony krajobrazowych fajerwerków, to jakby dla równowagi ukształtowany został z wykorzystaniem najlepszych wzorów XIX wiecznej urbanistyki, sam pod wieloma względami stając się wzorem godnym naśladowania. Wzorce te, w nieco skromniejszej skali, przede wszystkim z uwagi na stan już istniejący, wykorzystano też na lewym brzegu Dunaju, spinając w ten sposób przestrzennie oba brzegi, a jednocześnie tworząc między nimi coś na kształt nieustającego dialogu.

Zgodnie z XIX wiecznymi zaleceniami zabudowa kamieniczna Pesztu i XIX wiecznej Budy, a nawet w gruncie rzeczy chaotycznie zabudowanej Obudy, nie wyłamuje się ponad pewną z góry założoną wysokość. Gdy Haussmann w Paryżu czy Ildefons Cerda w Barcelonie zastanawiali się nad wysokością budynków mieszkalnych, za punkt wyjścia brali przede wszystkim względy bezpieczeństwa i higieny. Chcieli by budynki przeskalowane nie zabierały słońca i powietrza budynkom niższym a przez to nie pogarszały stopy bytowania jednych mieszkańców kosztem innych. Ale odpowiednia dla ludzkiej percepcji i poczucia komfortu skala zabudowy i jej względna jednorodność ma też inny cel – uporządkowanie przestrzeni z wykorzystaniem starannie zlokalizowanych dominant. Obojętnie czy dominantą będzie okazały gmach wynoszący się ponad okoliczne budynki, czy dominantą tudzież akcentem będzie przestrzeń uciekająca w dół, jakby poza miasto – nie uzyska ona pełnej siły oddziaływania, jeśli reszta przestrzeni miejskiej nie zostanie ujęta w dosyć rygorystyczne ramy. Oczywiście tak komponowana przestrzeń łatwo może porażać nas nudą, ale XIX wiek miał na to swój sprawdzony sposób: historyzm i architekturę eklektyczną.

Szerokie arterie ze skwerami i placami na głównych skrzyżowaniach, tworzące urbanistyczny kręgosłup miasta – to kolejne z XIX wiecznych narzędzi kształtowania przestrzeni. W Budapeszcie kręgosłup ten jest doskonale widoczny i na korzyść Węgrów niech świadczy fakt, że postępujący rozwój miasta w pełni szanuje wykształcony w przeszłości wzorzec. Mamy tu zatem szerokie arterie obiegające po-łuku nadunajskie centrum Pesztu – czyli tzw. Mały i Duży Bulwar (oznaczone na planie czarnymi łukami) oraz przecinające oba te łuki i tworzące układ promienisty okazałe aleje: Ulloi, Baross ut., Rakoczego, Bajcsy-Zsilinszkiego i najokazalsza, gdy idzie o samo jej założenie, wpisana na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO Aleja Andrassyego z licznymi reprezentacyjnymi budowlami oraz najstarszą w Europie kontynentalnej linią metra tuż pod jej powierzchnią (wszystkie te osie kompozycyjne oznaczono na planie niebieskimi liniami). Ponadto, po obu stronach Dunaju są arterie tworzące otwarcia widokowe na dominanty przestrzenne po drugiej stronie rzeki. Po stronie Pesztu są to ulice ukazujące widok na Górę Zamkową i Górę Gellerta (zielone linie na planie), po stronie Budy otwarcia widokowe na Gmach Parlamentu i Katedrę św. Stefana (czerwone linie na planie).

Miasto jego mieszkańców

Budowle monumentalne i inne dominanty nadają symbolicznego znaczenia miastu. Jak już wskazano powyżej bez uszanowania odpowiedniej skali zabudowy miejskiej i konsekwencji w jej przestrzeganiu nie da się skutecznie ustanawiać porządkujących i ukierunkowujących przestrzeń dominant. I tu przyjdzie nam pozazdrościć Węgrom, bo choć jak przez nas przetoczyła się po nich komunistyczna i postkomunistyczna zaraza, Budapeszt nadal, jak w XIX wieku, jest stolicą Korony Św. Stefana, węgierskiego parlamentaryzmu i monarchii Węgrów z jej bogatą historią. W widoku na Peszt to właśnie gmach parlamentu i Katedra św. Stefana, w asyście wież innych kościołów, stanowią wyróżniające się dominanty. Po stronie Budy oba wspomniane już wielokrotnie wzniesienia nie mają dla siebie konkurencji, przy czym przede wszystkim symbolizująca świetność węgierskiej historii monumentalna zabudowa Wzgórza Zamkowego przykuwa wzrok i uwagę obserwatora po drugiej stronie Dunaju.

Wreszcie budapesztańskie parki, ogrody i skwery, a także liczne place mnożące miejskie centra sprawiają, że tu również jest czego Węgrom zazdrościć. Gdy idzie o dwa największe kompleksy zielone w centrum miasta, czyli Wyspę Małgorzaty i Lasek Miejski, pozwalają one całkowicie zapomnieć, że jesteśmy w centrum dwumilionowej metropolii. Poza nimi posiada Budapeszt szereg mniejszych i większych kompleksów zieleni miejskiej, z których niektóre jak Orczy-Park, są od kilku lat sukcesywnie przywracane lokalnej społeczności. Jeśli zaś komuś marzą się leśne wędrówki, z Budapesztu tylko krok do wciąż wolnych od zabudowy i osłaniających miasto od zachodu wzgórz Budzińskich, gdzie natura z widokami miasta na zmianę dostarczają wędrowcy odmiennych wrażeń. Z kolei placów, w samym tylko obrębie dużego Ringu, które tworzą miejskie salony dla turystów, mieszkańców, uczniów i studentów, tudzież lokalnych hipsterów na wzór warszawskiego Zbawiciela, zależnie od ich lokalizacji i otoczenia – nie podejmuję się nawet wymieniać. Bo też każdy z nich ma swoją specyfikę a w przypadku niektórych skupisk miejskiego życia i ich definicja jako plac, park czy zbieg ulic nie jest wcale oczywista. Dzięki nim ilekroć jesteśmy w Budapeszcie możemy odwiedzać nieco inne miasto, choć i to które już poznaliśmy będzie nas ku sobie przyciągać.

Na pewno inaczej oceniamy daną aglomerację jako jej mieszkańcy a inaczej goszcząc tam okazjonalnie. Komuś kto na co dzień musi stawiać czoła warszawskiej komunikacji szczytem malkontenctwa wydawać się muszą Węgrów utyskiwania na system komunikacji Budapesztu. Z drugiej strony, komuś kto pokochał przestrzenny chaos i narzuconą Warszawie bezideową miałkość trudno będzie zrozumieć walory w przemyślany sposób zakomponowanej przestrzeni. Prawda jest taka, że dobrze zakomponowane XIX wieczne miasto zawsze stanowi atut. Tym większe szczęście Węgrów, że je sobie zachowali i nadal pielęgnują mając w dodatku dla tego miasta godną oprawę w darze od natury.

Zobacz galerię zdjęć:

Zabudowa mieszkalna Pesztu z góry Gellerta
Zabudowa mieszkalna Pesztu z góry Gellerta Plan centrum miasta Widok z Budy na gmach Parlamentu Węgierskiego Oś kompozycyjna Katedry św. Stefana - widok z Góry Zamkowej
Artur Rojek
O mnie Artur Rojek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości